Wszedł do sypialni, pachnący, z włosami wciąż wilgotnymi po porannym prysznicu.
- Masz ochotę na kawkę? - zapytał z uśmiechem.
Przeciągnęła się leniwie, odpowiadając jeszcze lekko zaspanym uśmiechem.
- Hmm, powoli przełączam się na tryb dziennego funkcjonowania... i w rzeczy samej kawka by się przydała.
- Już podaję.... coś do kawy jeszcze, kiciu;?
Poprawiła opadające ramiączko jedwabnej koszulki.
- Mmm, kawa do łóżeczka... czuję się rozpieszczana... a co do niej? jeszcze nie jestem na tyle rozbudzona, żeby dokonywać tak trudnych wyborów... ale coś dobrego poproszę ;)
- Hmm a może być coś z bita śmietaną? - zapytał z łobuzerskim błyskiem w oku.
Podjęła grę.
- Oooo tak, lubię bitą śmietanę o poranku..
- Heh, mam nadzieje ze lubisz... podać ci go prosto do ust maleńka?
Zachichotała.
-To się nazywa 'śniadanie mistrzów'... eh, zaczynać tak każdy dzień... marzenie..
- Zgadza się... - przytaknął - Ale to twoje czy moje marzenie? Masz ochotę na takie ssanko teraz?
Ramiączko znowu opadło. Tym razem go nie poprawiła..
- Mmm, nie wiem, czy Twoje, ale moje na pewno - miły lodzik do porannej kawusi....
Zmrużył lekko oczy, podziwiając jej ciało ledwo zakryte kołdrą
- Bardzo cię taką lubię, bardzo...
Podszedł do niej powoli, na zewnątrz spokojny, ale wiedziała, że w środku cały wrze. Nie traciła czasu i od razu rozpięła mu spodnie, z lekkim uśmieszkiem konstatując, że kto jak kto, ale on to już dawno nie śpi.
- Chętnie się nim zajmę... - zamruczała, ujmując w dłoń jego sztywnego penisa. - To na pewno mnie całkowicie rozbudzi...
Zaczęła od obsypania go pocałunkami, uwielbiała to... od jąder powoli, powoli, aż do główki... przy której zatrzymała się na dłużej. Po chwili pocałunki zmieniły się w liźnięcia... najpierw delikatne i powolne, bo nie lubiła się spieszyć, gdy było jej przyjemnie..
- Cudownie, maleńka - szepnął, wplątując palce w jej włosy i delikatnie kierując jej ruchami... coraz głębiej i głębiej. - Maleńka, marzenie ty moje... wooow.... masz ochotę tak pojechać do samego konca?
Przerwała na chwilkę i spojrzała na niego, lekko oblizując wargi.
- Mój języczek już nie może się doczekać porannej porcji bitej śmietany...
Nie potrzebował większej zachęty, jego dłoń zanurzyła się w jej włosach jeszcze głębiej, poruszał się w jej ustach coraz szybciej i gwałtowniej, ale pomimo wszechogarniającej rozkoszy wciąż uważał, żeby jej nie skrzywdzić...
Orgazm niemal zwalił go z nóg. Z jego gardła wyrwał się zduszony krzyk, gdy wypełniał jej usta gorącą spermą.
Ciężko dysząc opadł na łóżko obok niej, uśmiechając się półprzytomnie i patrząc na nią zamglonym wzrokiem.
- Słodkości ty moja.. - - zamruczał - Masz jeszcze na coś ochotę?
Uśmiechnęła się drapieżnie.
- Zawsze mam ochotę... na więcej i więcej. Taka już ze mnie nienasycona lisiczka...
- Woow, coraz bardziej mi się podobasz....
Wsunął jej dłoń miedzy uda... delikatnie muskał jej rozgrzaną cipkę... Jęknęła, unosząc biodra.
Jego palce wchodziły w nią coraz głębiej i głębiej... czuł jak robi się coraz bardziej mokra.
- Chcesz dalej? - zapytał, pieszcząc ją bezlitośnie.
- Chcę dalej - jęknęła, zaciskając powieki. - Chcę to poczuć...
Masował ją cała w środku coraz mocniej i szybciej, czuł jak jej soczki zalewają mu dłoń...
Nie mogła znieść swojej bezczynności, wiedziała, że jeśli czymś się nie zajmie, to zwariuje...
Znów wzięła go do ust... dopasowała tempo do jego palców, które doprowadzały ją do szaleństwa... i modliła się, żeby w końcu poczuć go w sobie, poczuć jak w nią wchodzi, jak ją wypełnia... czekanie odbierało jej zdrowe zmysły.
- Zaraz dostaniesz nagrodę, maleństwo - szepnął wyciągając kutasa z jej ust i pakując go w jej rozgrzaną cipkę, głęboko aż do końca... Narzucił zmienne tempo, raz wchodził w nią szybko i gwałtownie, a raz powoli i delikatnie. Jego usta łagodnie pieściły jej sutki przy powolnych ruchach, a przygryzały gdy wbijał się w nią z całych sił... Jęczała głośno.
Wsunął dłoń pod jej pośladki i pieścił je, gdy jego kutas wchodził w nią najgłębiej, jak to możliwe. Powędrował jedną dłonią w kierunku jej pupy i delikatnie ją masował, wbijając się w nią bezlitośnie, jakby chciał przyszpilić ją do materaca.
Chciała krzyczeć, błagać o więcej... zacisnęła dłonie na jego pośladkach, rozłożyła nogi najszerzej jak tylko potrafiła, żeby czuć go jeszcze głębiej, jeszcze mocniej... Serce waliło jej jak szalone, świat przestawał istnieć, była tylko ona pod nim i on w niej...
Wtedy nadszedł orgazm, przetaczając się przez jej ciało jak huragan, niszcząc ją i budując od nowa, zapierając dech w piersiach i wyciskając z jej oczu łzy. Krzycząc wtuliła się w niego z całych sił, jakby się bała że tak ogromna rozkosz może ją unicestwić, a tylko on mógł ją ocalić...
Kilka sekund później on również krzyknął, wbijając się w nią po raz ostatni i wyginając ciało w łuk. Opadł na nią delikatnie, tuląc ją w ramionach i scałowując łzy z jej zarumienionych policzków.
- Dzień dobry, maleńka - szepnął.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz