piątek, 15 maja 2015

My

Mam na sobie tylko czarną bieliznę - stanik, majteczki i pończochy - i szpilki. Niecierpliwie czekam na Twój ruch, zastanawiam się, co tym razem ze mną zrobisz. Podchodzisz powoli, przymykam oczy i wstrzymuję oddech, a Ty zaciskasz dłoń na mojej szyi. Wciąż delikatnie, ale na tyle mocno, żeby przeszedł mnie dreszcz. Cicho  każesz mi otworzyć w oczy i patrzysz w nie tak intensywnie, że niemal zapominam o oddychaniu, złapana w pułapkę Twoich ogromnych źrenic. Puls przyspiesza i wilgotnieję, choć niemal nic mi nie robisz. Chciałabym coś zrobić, choćby poprosić, żebyś mnie dotknął, ale się powstrzymuję i czekam, choć coraz ciężej. Zaciskasz palce odrobinę mocniej i w tym samym momencie Twoja druga dłoń dotyka mnie przez gładki i śliski materiał majtek. Przygryzam wargę i zaciskam powieki, staram się nie jęknąć. Nie wychodzi mi to... zresztą nie ma sensu udawać, skoro i tak doskonale wiesz, jak bardzo jestem rozpalona. Pozwalasz mi się dotknąć przez spodnie, czuję jaki jesteś twardy, jak reagujesz na mój dotyk. Droczysz się ze mną, pytasz, czy chcę go poczuć, czy chcę Ci obciągnąć, czy chcę Ci pokazać, jaka ze mnie oralna suka. Każesz mi prosić, ale bardziej przekonująco, głośniej, w końcu błagać. Nareszcie! siadasz na łóżku i pozwalasz mi rozpiąć spodnie. W momencie jestem przed Tobą na kolanach, chwilę walczę z zamkiem spodni, aż w końcu udaje mi się go uwolnić i już jest cały mój - sztywny, twardy i smakowity. Nie daję sobie czasu, żeby się na niego napatrzeć, jestem zbyt napalona i niecierpliwa, nie chcę czekać, nie mam ochoty na kontemplowanie sytuacji. Chcę ostrego, łapczywego obciągania, cieknących z oczu łez, rozmazanego makijażu i Twoich palców w moich włosach. Na to mam ochotę i to właśnie robię... ale nie dajesz mi się tym zbyt długo nacieszyć, też chcesz czegoś ostrzejszego. Każesz mi się wypiąć, jednym ruchem zsuwasz mi majtki i niezbyt delikatnie pogłębiasz wygięcie moich pleców. Drżę w oczekiwaniu, nie mogę się doczekać tego, co wiem, że zaraz zrobisz. Wymierzasz mi kilka siarczystych klapsów - jak zawsze symetrycznie - przy ostatnim już nie mogę powstrzymać jęknięcia. Rozmasowujesz mój obity tyłek, mocniej niż zwykle, przejeżdżasz paznokciami po zaczerwienionej i napuchniętej skórze, a i tak wiem, że się powstrzymujesz przed jeszcze mocniejszym laniem. Czuję jak Twój twardy kutas ociera się o moje pośladki, wypinam się jeszcze mocniej, zaczynam się wiercić, jeszcze chwila i zacznę prosić, żebyś mnie zerżnął. Na szczęście nie muszę, jesteś litościwy, nareszcie się we mnie wbijasz, jednym ruchem, mocno i ostro. Jedną ręką trzymasz mnie za biodro, drugą za włosy. Mocno. Pieprzysz mnie bez litości, do bólu, tak, że kompletnie się wyłączam. Krzyczę, jęczę, klnę i błagam jak nigdy wcześniej. Wiem, że Twoje palce zostawią na moim ciele siniaki i będę cała obolała, ale mam to gdzieś, bo jest mi tak dobrze. Liczy się tylko tu i teraz, Ty i ja, Pan i suka, i to wszystko, co ze mną robisz. A robisz to niesamowicie dobrze, tak jak obłędnie dobra - i to dosłownie - jest Twoja sperma w moich ustach, gdy wreszcie mnie nią nagradzasz, a ja uśmiecham się słodko i dziękuję, wtulając się ufnie w Twoje ramię. Szczęśliwa.