czwartek, 15 grudnia 2011

Świątecznie...

Od kilku dni krąży mi po głowie taka myśl...
Choinka, rozpalony kominek, przygaszone światła...
Ty siedzący w fotelu i czekający na swój prezent...
Ja w stroju Pani Mikołajowej, pochodząca do Ciebie powoli...
Ty zdejmujący ze mnie strój i odkrywający, że zamiast bielizny mam na sobie tylko dwie wstążki z  wielkimi kokardami...
Tak, w tym roku to JA jestem Twoim prezentem...
Ty rozwiązujący kokardy i wpijający się w moje usta...
Ja gorączkowo rozpinająca Twoje spodnie, cała mokra i drżąca z niecierpliwości...
Ty kładący mnie na dywanie i wbijający się we mnie, taki gwałtowny, niemal brutalny...
Twoje usta na mojej szyi...
Moje paznokcie wbijające się w Twoje plecy...
Nasze gorące, przyspieszone oddechy...

ahhh, marzenia :)

czwartek, 24 listopada 2011

'I wanna do bad things with you. . .', czyli wredny i złośliwy teaser :P

Uśmiechasz się lekko, jakby z satysfakcją... pochylasz głowę, czuję na piersiach Twój gorący oddech i zamykam oczy. Twoje wargi powoli suną po wrażliwej skórze, przez moje ciało przechodzi dreszcz niecierpliwości i pożądania. Coraz ciężej mi oddychać, gdy Twój język zatacza kółeczka dookoła mojego sutka… coraz mniejsze i mniejsze…  Gdy w końcu docierasz do sutka i zaczynasz go lekko ssać, spazmatycznie wciągam powietrze. Wplatam palce w Twoje włosy i przyciągam Cię jeszcze bliżej siebie… delikatnie przygryzasz brodawkę, jednocześnie pieszcząc dłonią drugą pierś. Jęczę cicho… Po chwili powtarzasz ten upajający rytuał z drugim sutkiem… a kiedy już myślę, że zaraz umrę z rozkoszy i oczekiwania, nieoczekiwanie porzucasz moje piersi i powolutku zsuwasz  się coraz niżej, muskając językiem mój brzuch…  

czwartek, 3 listopada 2011

obiecane Jackowi - część pierwsza (nie ostatnia :P)

Zamykam za sobą drzwi, rzucam torbę na krzesło i wzdycham ciężko, opierając się plecami o ścianę.
Jest już późny wieczór, a ja dopiero wróciłam z zajęć, więc jestem wyczerpana i odmóżdżona po tylu godzinach wykładów.
Powoli człapię do łazienki, po drodze zrzucając z siebie ubranie, a myślami będąc już w wannie pełnej gorącej wody i pachnącej piany.

Budzę się godzinę później, leżąc w wannie z niemal zimną już wodą. Ziewam półprzytomnie, sięgając po ręcznik. Błyskawicznie się wycieram, zakładam piżamkę i kieruję swoje kroki do łóżka, oczyma wyobraźni już widząc się w cieplutkiej, mięciutkiej pościeli.
Pół minuty później zakopuję się pod kołdrą, radośnie padając w objęcia Morfeusza.

Otwieram oczy i przez chwilę nie wiem, co się dzieje... i co mnie obudziło. Dopiero po kilku sekundach mój uśpiony mózg rejestruje, że tym 'budzikiem' są Twoje wargi delikatnie wędrujące po moim karku.
Ehhh, znowu mi się śnisz - myślę półprzytomnie, przymykając oczy i starając się nie wybudzać z tego przyjemnego snu.
Chwilkę później oprócz Twoich ust czuję Twoją dłoń... Łagodnie gładzi moje ramię i powoli zsuwa się niżej, wzdłuż boku... i moich 'łaskotkowych' miejsc - cicho chichocząc myślę, jak to możliwe, że w MOIM śnie nie zdajesz sobie sprawy z tego, gdzie mam łaskotki... ale nie zastanawiam się nad tym długo, bo  Twoja dłoń niestrudzenie zsuwa się coraz niżej i niżej, aż dociera do koronki przy majteczkach. 
Leniwie odwracam się na plecy i unoszę powieki.
Patrzysz na mnie, na Twoich ustach błąka się lekki uśmiech.
Uśmiecham się w odpowiedzi i zanim zdążę zrobić cokolwiek więcej, Twoja dłoń wsuwa się pod moją bieliznę. Znów zaciskam powieki i wstrzymuję oddech, nie mogąc się doczekać chwili, w której poczujesz, jak bardzo jestem podniecona. 
Ty - jakby czytając w moich myślach - nie spieszysz się... Twoje palce powoli wędrują po mojej skórze z premedytacją omijając najwrażliwsze miejsca. Serce bije mi coraz szybciej, a oczekiwanie zdaje się wiecznością.
W momencie, kiedy już chcę prosić, żebyś przestał mnie dręczyć, przejeżdżasz językiem po mojej szyi.. Przygryzam wargi, powstrzymując jęk. Gdy delikatnie przygryzasz płatek mojego ucha już nie udaje mi się stłumić cichego jęknięcia...
Twoja ręka wysuwa się spod moich majteczek i zdecydowanym ruchem ściąga ze mnie kołdrę. 'Jak to dobrze, że jednak nie zdecydowałam się na spanie w T-shircie' - myślę półprzytomnie, czując na sobie Twój wzrok, który bardzo wyraźnie mówi, co chciałbyś ze mną zrobić...
Powoli zsuwasz ramiączka mojej koszulki, całując każdy centymetr wyłaniającej się spod niej skóry. Gdy odsłaniasz moje piersi, wstrzymuję oddech.
Jako pierwsze docierają do nich Twoje dłonie, łagodnie muskając je opuszkami palców. Pomimo, że ich dotyk jest tak delikatny, przez moje ciało przebiega dreszcz. 
- Spójrz na mnie - mówisz cicho, a ja nie mam siły, by oprzeć się temu żądaniu.
Przez  chwilę patrzysz mi w oczy, wyczytując z nich więcej, niż byłabym w stanie powiedzieć.


cdn ;]

czwartek, 20 października 2011

inspired by mąż 2

Punktualnie o 9:12 weszłaś do tej samej kawiarni co zwykle. Wzięłaś tą samą pachnącą kawę (dużą z podwójnym cukrem bez śmietanki), usiadłaś w stoliku na rogu by po 18 minutach wyruszyć w dalszą drogę do pracy. Dziś jednak miało się to zmienić. Nie wierzyłem w to, ale postanowiłem za wszelką cenę spróbować.
 
Pytasz skąd cię znam? To proste - ja codziennie wstaję o 7 rano i idę pobiegać. Wracam do domu, biorę prysznic i idę na poranną herbatę, nim ruszę w stronę betonowej dżungli w celu realizacji kolejnych widzimisię szefa. Do kawiarni zazwyczaj wchodzę w okolicach godziny 9, by napić się dobrej herbaty, gdyż kawę pijam tylko po południu. Codziennie widuję Cię ubraną w zupełnie inny sposób, a biorąc pod uwagę fakt że powolutku nadchodzi lato, twoje ubrania są co raz skromniejsze. Skąd wiem, że jesteś sama? Nie wiem. Wielokrotnie przyglądałem się twoim palcom i nie dostrzegłem nawet najmniejszego śladu pierścionka czy obrączki. Skąd znam twoje imię? Kiedyś w kawiarni pracowała twoja koleżanka, która powiedziała ci "Manuela, twoja reszta!". Dlaczego twoje imię tak dobrze pamiętam? Bo od razu skojarzyło mi się z opowieścią o Emmanuelle. Kiedyś przyszłaś na kawę z koleżanką, która zwracała  się do ciebie jako Em. Pewnie tak mówią do ciebie w pracy. Skąd wiem, że bardzo zależy ci na swojej pracy? Widuję cię codziennie, co znaczy że nie bierzesz zwolnienia ani nie chorujesz. Podziwiam cię.
 
Tego dnia jak zwykle weszłaś do kawiarni, wzięłaś kawę i usiadłaś przy stoliku w rogu. Postanowiłem zadziałać.
 
- Mógłbym się dosiąść? - zapytałem nieśmiało. Zdziwienie w twych oczach było tak ogromne, że przez pewien moment nawet zastanawiałem się czy nie odejść, ale usłyszałem cichutkie
- Oczywiście, proszę. - był to tak cichy szept, że miałem trudności z usłyszeniem go, ale byłem pewien że dobrze usłyszałem. Usiadłem na przeciw ciebie. Miałaś białą bluzeczkę, spod której delikatnie widać było obrys stanika, ale dokładnie odwzorowywały kształt pięknych i jędrnych piersi. Spod twojej czarnej spódniczki można było zobaczyć długie, cudowne nogi zwieńczone butami na bardzo wysokim obcasie. Dodawały one tylko pikanterii twojemu wizerunkowi. Niby wyglądałaś na bardzo grzeczną, ale te buty pokazywały dość mocny pazurek.
 
W kawiarni zrobił się już lekki tłok, z głośników można było usłyszeć tekst piosenki mówiący o tym, że "ta dziewczyna jest dość niebezpieczna"... po twoich oczach można było poznać, że jesteś gdzieś daleko myślami. Nie wiem w którym miejscu byłaś, ale ciężko ci było wrócić. A powróciłaś, gdyż w twojej torebce zadzwonił telefon.
- Tak, dobrze szefie, oczywiście że zostanę dłużej w pracy, nie ma najmniejszego problemu - widać było, że nie byłaś z tego powodu zadowolona, ale przecież nie będziesz się przeciwstawiać szefowi. Oczywiście o podwyżkę za nadgodziny również go nie poprosisz.
- Problemy w pracy? – zapytałem.
- Szef tylko chce, żebym została trochę dłużej w pracy. Zapewne nic wielkiego - uśmiechnęłaś się, ale widziałem że to uśmiech przez łzy
- Może spróbuj sobie wziąć jeden dzień wolnego? Odpoczniesz, zrelaksujesz się... - zaproponowałem. Twe oczy się rozmarzyły, ale twój głos był twardy.
- Nie, nie mogę. Szef na mnie polega, muszę zrobić to czego będzie oczekiwać -
- Przecież nie mówię, że nie. Proponuję po prostu, żebyśmy jutro spotkali się o tej samej porze w tym samym miejscu mając podpisany urlop na dwa dni. Dwa dni kompletnego relaksu. Chyba dasz radę? - to mówiąc wstałem, dopiłem swój napój i poszedłem do wyjścia zostawiając cię kompletnie zaskoczoną. Cel został osiągnięty.
 
 Bałem się tego dnia. Oczywiście ja swój urlop wypisałem. Umotywowałem go wyjazdem do rodziny, a że akurat była to środa. więc wyjazd mógł być czterodniowy. Zobowiązałem się, że zjawię się w pracy w poniedziałek.
Siedziałem przy Twoim stoliku i popijałem leniwie herbatę, gdy zobaczyłem cię wchodzącą do kawiarni. Krótka spódniczka, cieniutka lekko prześwitująca bluzeczka oraz buty. Na jeszcze wyższym obcasie. Cała zrelaksowana, uśmiechnięta, ale też lekko przejęta.
- Witaj - przywitałem cię ogromnym i szczerym uśmiechem. Mój plan zaczynał się spełniać.
- H.. he... hej - odpowiedziałaś dość nieśmiało. Zatrzepotałaś rzęsami i poszłaś po kubek kawy dla siebie. Po twoim powrocie rozpocząłem konwersację:
- Jakie masz propozycje na spędzenie swojego długiego weekendu? -
- Wiesz... nie wiem czy powinnam mówić cokolwiek osobie, która nawet mi nie powiedziała jak ma na imię... - zawiesiłaś głos. JASNA CHOLERA! Ale WTOPA!
- Ja? Oj, przepraszam cię najmocniej, Kamil jestem -
- Manuela - odpowiedziałaś i ponownie zatrzepotałaś rzęsami. Tym razem lekko wyzywająco.
- Więc, Manuelo? Jakie masz plany na swój długi weekend? -
- Po pierwsze to nie zwariować. Ty wiesz jak na mnie szef dziwnie patrzył? Jak położyłam pismo o urlop to myślał, że składam wypowiedzenie! Był kompletnie w szoku, że chcę kilka dni wolnego…
- Widzisz... ale ten urlop ci się należy. Musisz odpocząć. Zapraszam cię na wycieczkę. Co ty na to? - postanowiłem od razu przejść do sedna. Wóz albo przewóz.
- Wycieczkę? Ale... ale dokąd? - odpowiedziałaś zdziwiona, ale moje ucho wychwyciło nutkę ekscytacji w twoim głosie.
- Niespodzianka. Gwarantuję ci, że nie pożałujesz. Tylko powiedz, że się zgadzasz... w końcu i tak nie masz planów na weekend - cios poniżej pasa!
- No... dobrze... zatem zgodzę się na wycieczkę, ale pod jednym warunkiem! - powiedziałaś dość ostro. Zaskoczyłaś mnie tonem, ale zapytałem
- Jakim?
- Takim, że po powrocie zaproszę cię na kolację - powiedziałaś i lekko się uśmiechnęłaś. Oczywiście mimowolnie po raz kolejny zatrzepotałaś rzęsami.
- Oczywiście, będzie mi bardzo miło - odpowiedziałem, po czym dodałem – Tak więc zapraszam do samochodu - uśmiechnąłem się. Wstaliśmy, wyrzuciliśmy nasze kubki i wyszliśmy z kawiarni. Kawiarni, która zawsze kojarzyła nam się z wejściem do ogromnej miejskiej betonowej dżungli, a dziś mogła oznaczać początek czegoś nowego.
 
- Dokąd jedziemy? - zapytałaś dosyć niepewnym tonem
- Przede wszystkim za miasto. Daleko stąd - odpowiedziałem wrzucając piąty bieg na obwodnicy miasta. Chciałem jak najszybciej dojechać na miejsce.
- Ale zaczynam się obawiać - w twoim  głosie można było wyczuć lekką nerwowość
- Manuelko, nie denerwuj się. Gwarantuję ci, że nic ci się nie stanie. - próbowałem ci odpowiedzieć najdelikatniej jak potrafiłem. Chyba poskutkowało, gdyż zmieniliśmy temat. Rozmawialiśmy o pracy, rodzinie, planach na przyszłość. W końcu zajechaliśmy na polanę na wzgórzu. Poprosiłem, byś zamknęła oczy, a sam pobiegłem do bagażnika żeby wydobyć z niego wszystko co przygotowałem. Koc, kosz z jedzeniem - wszystko na piknik.
 
- Skąd wiedziałeś, że się zgodzę? - zapytałaś widząc jak wyjmuje z koszyka kolejne rzeczy do piknikowania.
- Nie wiedziałem, po prostu spakowałem samochód i zaryzykowałem - odpowiedziałem puszczając ci oczko
- Odważny jesteś - zaryzykowałaś stwierdzenie.
- Jasne. I wiem, że przegrasz w biegu do tamtych krzaków - pokazałem palcem na krzaki po drugiej stronie polany, wstałem i zacząłem biec. Ku mojemu zaskoczeniu, ściągnęłaś buty i zaczęłaś biec za mną. Dobiegliśmy do krzaków lekko zdyszani. Oparliśmy się o pobliskie drzewo. Popatrzyliśmy sobie głęboko w oczy. Oczy, które powoli wskazywały pożądanie. Z obu stron. Rzuciliśmy się na siebie, całowaliśmy się namiętnie i bez opamiętania. Po chwili twoja dłoń zjechała w okolice mojego penisa. Drugą ręką ujęłaś moją dłoń i zaprowadziłaś ją do niesamowicie mokrej muszelki. Przy okazji zauważyłem, że nie miałaś bielizny, co było dla mnie kolejnym jasnym sygnałem. Po wielu minutach pocałunków i pieszczot szepnąłem ci do ucha:
- Reszta po obiecanej kolacji.
 
Powróciliśmy pod wieczór do miasta. Zaprosiłaś mnie na górę do siebie. Dałaś mi ręcznik, mydło i szampon bym mógł się wykąpać, a ty  w tym czasie zajęła się przygotowywaniem wykwintnej kolacji. Gdy byłem wykąpany dostałem zadanie "pilnować piekarnika, by się kolacja nie przypaliła", a sama poszłaś pod szybciutki prysznic. Gdy tylko wyszłaś z łazienki cały czas obejmowaliśmy się, całowaliśmy i podniecaliśmy się nawzajem lekko pikantnymi słówkami wyszeptanymi na ucho. Nakryłem do stołu, zjedliśmy romantyczną kolację przy świecach i zaczęliśmy powolutku się do siebie dobierać. Przytulanki, pocałunki, pieszczoty. W końcu nie wytrzymałaś. Rzuciłaś mnie na łóżko, rozebrałaś się i wzięłaś mojego penisa pod swą opiekę. Najpierw dłonią, potem pieściłaś go lekko języczkiem, później całymi ustami. Ja w tym czasie mogłem masować twe piękne piersi i lekko drażnić już i tak mocno sterczące sutki. W pewnym momencie popatrzyłaś mi prosto w oczy i powiedziałaś:
- Lekko się boję Kamilku... -
- Ja też Emku, ale czymże by było życie bez ryzyka? -
- No, to teraz poznasz, jaka drzemie we mnie kocica - to powiedziawszy wzięłaś mojego penisa najpierw bardzo głęboko do ust, później polizałaś go lekko i zaczęła się przesuwać tak, że twoja gorąca muszelka nieubłaganie się do niego zbliżała. Byłaś coraz bliżej i bliżej, aż w końcu poczułem, jak twoje wilgotne płatki ocierają się o mnie… dręczyłaś mnie przez chwilę, nie pozwalając mi w ciebie wejść, a ja szalałem z niecierpliwości… w końcu mi pozwoliłaś, a wtedy wszedłem w ciebie najgłębiej jak tylko mogłem. Jęknęłaś z rozkoszy. Nie raz, nie dwa… wiele razy. Najgłośniej, kiedy oboje osiągnęliśmy orgazm w tym samym momencie i opadliśmy bez sił na poduszki...
 
- Nie mogłam się doczekać, gdy w końcu spełnię tę fantazję o tobie, Kamilu – szepnęłaś, przytulając się do mnie.
- Ja też, moja Emmanuelle, ja też…

fantazyjnie

Zabierasz mnie na kolację - w miejsce, które sam wybierasz. Po kolacji zawiązujesz mi oczy i zabierasz do hotelu. Wchodzimy do pokoju - wciąż mam zawiązane oczy - robisz mi drinka i każesz go wypić. Gdy już lekko zaszumi mi w głowie każesz mi stać nieruchomo i zaczynasz mnie powoli rozbierać... Po chwili stoję przed Tobą ubrana tylko w pończochy i szpilki, wciąż mając zasłonięte oczy, drżąc z podniecenia i niepewności, co się zaraz stanie...
Twoje ręce błądzą po moim ciele, rozpalając mnie do granic możliwości, a ja nic nie mogę zrobić, stoję nieruchomo i poddaję się Twoim pieszczotom, nie mogąc - i nie chcąc - zaprotestować... Po chwili wsuwasz mi dłoń między nogi i czujesz, jaka jestem mokra i gotowa. Delikatnie ale bardzo stanowczo popychasz mnie na łóżko i zakuwasz w kajdanki... jestem całkowicie zdana na Ciebie...
Nie pytając mnie o nic rozsuwasz moje nogi i zaczynasz mnie pieścić... najpierw języczkiem, później dochodzą do niego jeszcze palce... wiję się pod Twoim dotykiem, ale nie mogę uciec, jestem skazana na cierpienie z rozkoszy...
Po jakimś czasie Twoje dłonie przesuwają się wyżej, do moich piersi... Bawisz się moimi sutkami, przestajesz, znowu to robisz... dręczysz mnie tak, że niemal odchodzę od zmysłów...
Gdy uznajesz, że już dość - a tylko od Ciebie zależy, czy pozwolisz mi dojść, czy nie - każesz mi wziąć w usta Twojego twardego kutasa... Ty nadajesz tempo, ja się dostosowuję, jestem całkowicie w Twojej władzy...
Ty decydujesz, kiedy nadejdzie czas, żeby mnie wziąć... albo odwlec to w czasie, skazując mnie na jeszcze dłuższe męczarnie z rozkoszy...
Bierzesz mnie tak, jak chcesz, wchodzisz we mnie jednym silnym pchnięciem, mocno i gwałtownie... pieprzysz mnie, tak, jak masz ochotę, a ja się temu poddaję... jesteś dziki i namiętny, jestem cała Twoja, możesz zrobić ze mną co tylko zechcesz... rżniesz mnie coraz mocniej, a ja jęczę z rozkoszy... i tylko Ty decydujesz, jak długo, jak mocno...
Gdy skończymy, rozkuwasz mnie, odwiązujesz mi oczy i wypijamy kolejnego drinka...

inspired by mąż

- Chodź, pomożesz mi – Jej stwierdzenie wybudziło mnie ostatecznie z lekkiej popołudniowej drzemki. Podszedłem do Niej od tyłu, odchyliłem lekko włosy i pocałowałem w szyję.
- Zapnij mi proszę naszyjnik – poprosiła, a ja w tym momencie dopiero zobaczyłem jak była ubrana: dość obcisła krótka bluzeczka, która znakomicie oddawała Jej kobiece kształty, bardzo krótka spódniczka, kabaretki i buty na bardzo wysokim obcasie.
- Idź się ubierz, czekam na ciebie i idziemy do klubu– stwierdziła ku mojemu ogromnemu zaskoczeniu. Nigdy jeszcze nie szliśmy razem do klubu, więc byłem podwójnie zaskoczony… no ale poszedłem do szafy, wyciągnąłem elegancką koszulę, ubrałem Jej ulubione spodnie, zarzuciłem marynarkę… i mnie zamurowało. Weszła do pokoju w taki sposób, że mogłem zobaczyć cały makijaż na Jej słodkiej buzi – mocno podkręcone rzęsy, czy wyzywająco pomalowane usta pokazywały, że nie będzie to zwykłe „grzeczne” wyjście. Zamówiłem taksówkę i pojechaliśmy do lokalu, który wybrała.
 
Na miejscu czekał już na nas stolik i dwa drinki, więc zapewne już jakiś czas temu musiała to wszystko zaplanować. Zastanawiałem się tylko na jaką to okazję. Nie dawała nic po sobie poznać, dopóki nie wypiła kilku łyczków drinka i nie spojrzała na zegarek.
- Chcesz przeżyć niezapomniany wieczór? – zapytała gdy rozglądałem się za DJ-em – był na wyższym piętrze dzięki czemu było więcej miejsca na parkiecie.
- Zależy jak mam to rozumieć…
- Chcesz czy nie? – dopytywała sugerując, że muszę szybko podjąć decyzję. Odparłem że tak.
- Od teraz jesteś moim niewolnikiem. Nie wolno ci nic zrobić, jeżeli nie wydam ci na to zgody. Nie wolno ci mnie dotykać, nie wolno ci nigdzie wychodzić, nie wolno ci postępować inaczej, niż sobie zażyczę. Masz z absolutną perfekcją wykonywać moje rozkazy, zrozumiano? – Jej ton był władczy i szybko pojąłem,  że nie ma już odwrotu. Z resztą wcale tego odwrotu nie chciałem – zawsze marzyłem by być Jej niewolnikiem, co teraz skrzętnie wykorzystała. Kiwnąłem więc tylko nerwowo głową, by nie wyglądało, że zwątpiłem.
 
Dumając, co też może ze mną zrobić jako moja Pani zauważyłem, że dosyć energicznie wstała, szepnęła mi tylko do ucha:
- Rozkazuję ci siedzieć na miejscu i cały czas mnie obserwować - i poszła w kierunku wejścia do klubu, gdzie czule przywitała się z innym mężczyzną. Dopiero teraz zauważyłem, że pod spódnicą nie ma bielizny. Poczułem lekką zazdrość, ale przecież nie mogłem nic zrobić – patrzyłem tylko z niedowierzaniem. Pocałowali się namiętnie, po czym on poszedł do baru, a Ona, idąc do stolika zarezerwowanego przez niego, rzuciła mi spojrzenie mówiące „no chyba nie myślałeś, że tak się ubrałam dla ciebie?”
 
Przeszedł mnie zimny dreszcz… nie wiedziałem co o tym wszystkim myśleć, ale postanowiłem za wszelką cenę pozostać prawdziwym niewolnikiem. Po chwili dostałem smsa:
„W przedniej kieszeni marynarki masz kartkę. Na niej masz wszystkie rozkazy i zakazy, których musisz przestrzegać. Będę wiedziała, jeżeli zrobisz coś nie tak” – zastanawiałem się co to za zabawa, ale mimowolnie sięgnąłem do kieszeni marynarki i rzeczywiście znalazłem tam kartkę. Przeszedł mnie kolejny dreszcz, przełknąłem ślinę i ją otworzyłem. To, co przeczytałem przeszło moje oczekiwania…
„Masz absolutny zakaz kontaktowania się z innymi osobami. Jeżeli ktoś będzie chciał usiąść na moim miejscu, masz mówić że jest zajęte. Masz mnie przez cały czas obserwować. Zamów taksówkę za cztery godziny. Gra kończy się, gdy podejdę i powiem, że to koniec zabawy”.
 
Cóż mi pozostało? Obserwowałem ich, gdy najpierw rozmawiali, potem wymieniali coraz mocniejsze uściski, w końcu całowali się tak ostro i namiętnie, jak tylko potrafili. Chwilę potańczyli i wrócili do swojego stolika w rogu, gdzie zaczęli się pieścić… doskonale widziałem, jak Ona dotykała jego penisa przez spodnie… widziałem jego palce wsuwające się w Jej muszelkę. Założę się, że specjalnie wybrała dla mnie ten stolik, żebym wszystko dokładnie widział, ale absolutnie nie dałem po sobie poznać, że coś się dzieje nie tak. Starałem się być opanowany, stonowany. W końcu przyszedł czas na zamówienie taksówki. Pożegnała się z nim czule, powiedziała mu coś na ucho i poszliśmy bez słowa. Przed klubem  powiedziała mi, że w dalszym ciągu obowiązuje mnie zakaz mówienia, więc nie mogłem się odezwać. Zastanawiałem się tylko dlaczego? Skoro to już tyle trwa? Będzie dalszy ciąg? Czy po prostu chce sobie pojechać w ciszy? Co mam o tym wszystkim myśleć? Pytania kłębiły się w mojej głowie.
 
Dojechaliśmy do domu, weszliśmy do środka. Kazała mi natychmiast iść do łazienki, rozebrać się i zostawić otwarte drzwi. Tak też zrobiłem. Nie byłem pewny co tym razem wykombinowała, ale też bałem się wiedzieć. Stojąc nago usłyszałem jak wchodzi po schodach. Przed drzwiami kazała mi zamknąć oczy i założyć ręce na kark. Poczułem nagle, że dotyka mojego penisa. Z wytęsknieniem oczekiwałem na hasło o końcu gry, by móc się Ją przytulić, może coś więcej... Ale hasła nie było. Tylko poczułem zakładaną jakąś obręcz pod jądrami, plastikową klatkę na penisa… zaraz, czy to pas cnoty? Nie myliłem się… kazała mi otworzyć oczy, obejrzeć się w lustrze… i powiedziała:
- Słuchaj mnie uważnie… jest tylko jeden kluczyk do kłódki. Od ciebie zależy jak szybko cię wypuszczę – to mówiąc włożyła sobie kluczyk pod stanik - Jeżeli będziesz bardzo grzeczny, nastąpi to za kilka godzin. Jeżeli będziesz niegrzeczny – może kluczyk się zgubi na kilka dni? Albo na zawsze? – po raz kolejny przeszedł mnie zimny dreszcz. Pokiwałem głową dając znać, że zrozumiałem.
 
Odezwał się dzwonek do drzwi. Kazała mi zostać w łazience, a sama pobiegła otworzyć. Ktoś wszedł do środka, ale nie wszedł na górę. Za to przyszła Ona. Zaprowadziła mnie do sypialni, kazała usiąść na krześle, przykuła mnie kajdankami i jeszcze raz nakazała siebie dokładnie obserwować. Po chwili do sypialni wszedł on. Zerknął tylko na mnie ukradkiem, po czym zaczęli się do siebie dobierać. Najpierw subtelniej, lekkie pocałunki, a w miarę trwania ich pieszczot można było wyczuć chemię, która ich połączyła. Miał to być ogromny i rozpalający romans… i to wszystko na moich oczach… rozpięła mu spodnie i - by jeszcze bardziej mnie upokorzyć – powiedziała do niego:
– Wiesz, ty to masz dużego… nie to co on – i machnęła ręką w moim kierunku.
Jej towarzysz tylko się zaśmiał, wziął Ją na ręce, położył na łóżku i niecierpliwie zdarł z niej ubranie…
Serce mi zamarło,  gdy obserwowałem, jak obcy facet pieści, całuje i liże ciało mojej żony… ciało, które – jak do tej pory – należało tylko do mnie…
Gdy w Nią wchodził – co powitała głośnym westchnieniem – przymknąłem oczy… ale niemal natychmiast je otworzyłem, pamiętając o Jej rozkazach. Jego ruchy najpierw były delikatne i powolne, później coraz szybsze i mocniejsze, Ona jęczała z rozkoszy, tak jak nigdy… jak nigdy przy mnie… pieprzyli się coraz bardziej dziko i namiętnie, a ja tylko obserwowałem… nie mogąc się absolutnie odezwać, zaprotestować, przerwać im… w końcu krzyknęła cicho i opadła na poduszki, ledwo przytomna z rozkoszy… niedługo potem doszedł i on…
Po wszystkim jeszcze przez jakiś czas się pieścili i całowali, zupełnie nie zwracając na mnie uwagi… W końcu on się ubrał, odprowadziła go do drzwi i wróciła do mnie, wciąż rozpalona jego ciałem… Podeszła do mnie i powiedziała:
– Mam nadzieję, że poczułeś lekką zazdrość… że był to niezapomniany wieczór… a co do tego – pokazała mi kluczyk do pasa cnoty – to jeszcze go trochę przy sobie potrzymam. Może go wyrzucę do studzienki? Albo zamknę na lotnisku w bagażowni? Coś z nim wymyślę – stwierdziła, uśmiechając się tajemniczo.
Uwolniła mnie z kajdanek, zdjęła mi pas cnoty, szepnęła do ucha „koniec gry” a ja rzuciłem się na Nią, żeby udowodnić Jej, że z nikim w łóżku nie będzie Jej tak dobrze, jak ze mną...
Kochaliśmy się jeszcze dłużej, jeszcze lepiej i jeszcze cudowniej jak zwykle. Po orgazmie, który niemal pozbawił mnie przytomności założyła mi powrotem pas cnoty i powiedziała, że naprawdę coś z tym kluczykiem wymyśli… a ja poczułem kolejny dreszcz. Dreszcz niepewności… i ekscytacji.
Co do jednego miała rację - ten wieczór na pewno był niezapomniany…

nocne

Klęczała przed nim, delikatnie pieszcząc jego uda... powoli przesuwała się wyżej...
Rozchylił szerzej nogi. Jego ręka delikatnie wsunęła się pod jej bluzeczkę, gdzie napotkała sterczące z podniecenia sutki.
W tym samym czasie jej dłonie powoli wędrowały do jego bokserek, które powoli się napinały..
Łagodnie masował jej sutki, co wywoływało w jej ciele rozkoszny dreszcz i coraz większą chęć dogłębnego zbadania, co też kryje się pod tymi kusząco opiętymi bokserkami... jednak w ostatniej chwili zmieniła zamysł i jej dłonie podążyły do jego sutków, pieszcząc je powolnymi ruchami.
Szepnął, żeby zdjęła z niego bokserki...  zrobiła to entuzjastycznie, wyrzucając je za siebie i nie mogąc doczekać się czekającej pod nimi nagrody.
Jej ręce pieściły jego podbrzusze, mimo ogromnej niecierpliwości odwlekając dotarcie do celu i wciąż zwiększając napięcie..
W końcu jednak jej usta były coraz bliżej... języczek przesuwał się wzdłuż niego, pieszcząc go długimi i powolnymi liźnięciami..
Ogarnęła go niesamowita rozkosz.
Nie przerywała, zmieniła tempo na nieco szybsze. Leciutkimi ruchami języka muskała główkę i czuła, jak on drży pod jej dotykiem.
Jego oddech stał się głośniejszy...
Położyła się na łóżku i powoli rozsunęła nogi, obserwując jego reakcję.
Zaczął całować jej stopy, językiem przechodząc coraz wyżej...
Drżała z podniecenia, chcąc prosić o jeszcze i jeszcze...
Powoli zdjął jej koronkowe majteczki i jego oczom ukazała się rozpalona i bardzo mokra  muszelka, czekająca tylko na niego..
Rozłożyła nogi jeszcze szerzej, by mógł ją podziwiać w całej okazałości.
Jego serce przyspieszyło gdy powoli zanurzał w niej języczek.
Nie mogła powstrzymać jęku rozkoszy, płonęła.
Penetrował ją coraz głębiej, czując jaka jest wilgotna i rozpalona.. wiła się pod dotykiem jego języka, chcąc błagać o więcej... a jednocześnie prosić by przestał, bo nie zniesie takiego ogromu rozkoszy.
Wysunął języczek z jej cieplutkiej muszelki, zaczął całować jej brzuch i stopniowo przesuwał się ku górze..
Rozpiął jej bluzeczkę spod której wyłoniły się cudowne, jędrne piersi.
Drżała w oczekiwaniu na więcej, przerażona tym, jak bardzo tego pragnie. Jej ręce chwyciły go za pośladki, dając jednoznaczny sygnał...
Jego rozpalone ciało powoli zbliżało się do niej.
Serce tłukło jej się w piersi jak oszalałe, oddech przyspieszył, zmienił się w ciuchutkie pojękiwanie z niecierpliwości..
Czubeczkiem penisa dotknął jej muszelki.
Niecierpliwie uniosła biodra, chcąc jak najszybciej poczuć go w sobie. Była tak mokra i rozpalona, że wślizgnął się w nią jednym ruchem.
Wygięła ciało w łuk czując, jak ją wypełnia...
Wszedł cały do środka... ruchem bioder powoli go wysunął czujac niesamowita rozkosz....
Ponownie w nią wszedł..
Powitała go delikatnymi, powolnymi ruchami bioder. Jej dłonie błądziły po jego ciele.
Przyspieszył. Jego ręce czule pieściły jej piersi w rytm ruchów ich ciał.
Jej jęki stawały się coraz głośniejsze, dłonie wpijały się w jego biodra..
Szepnął, że pora zmienić pozycję.
Wyciągnął go gwałtownym ruchem, niemal pozbawiając ją tchu.
Uklękła na łóżku, wypinając się dla niego.
Klęknął tuż za nią...
Pochyliła się, by jeszcze bardziej ułatwić mu dostęp.
Wszedł w nią jednym silnym ruchem, co przywitała głośnym jęknięciem.
Jego ruchy stawały się coraz szybsze, oddech głośniejszy... poruszała biodrami w rytm jego pchnięć, co mobilizowało go do jeszcze szybszego tempa...
Czuję, jakby miała lada moment eksplodować, rozkosz była nie do wytrzymania...
Oboje bardzo szybko zbliżali się do celu. Wystarczyło kilka jego ruchów i ogarnął ją niesamowity, powalający orgazm.
Krzyczała.
Niemal w tym samym momencie z głośnym jękiem wystrzelił w jej muszelce.
Opadli na skotłowaną pościel. Pozostając wciąż wewnątrz niej objął ją mocno i delikatnie zlizywał kropelki potu z jej wyczerpanego rozkoszą ciała...

poranek

Wszedł do sypialni, pachnący, z włosami wciąż wilgotnymi po porannym prysznicu.
- Masz ochotę na kawkę? - zapytał z uśmiechem.
Przeciągnęła się leniwie, odpowiadając jeszcze lekko zaspanym uśmiechem.
- Hmm, powoli przełączam się na tryb dziennego funkcjonowania... i w rzeczy samej kawka by się przydała.
- Już podaję.... coś do kawy jeszcze, kiciu;?
Poprawiła opadające ramiączko jedwabnej koszulki.
- Mmm, kawa do łóżeczka... czuję się rozpieszczana... a co do niej? jeszcze nie jestem na tyle rozbudzona, żeby dokonywać tak trudnych wyborów... ale coś dobrego poproszę ;)
- Hmm a może być coś z bita śmietaną? - zapytał z łobuzerskim błyskiem w oku.
Podjęła grę.
- Oooo tak, lubię bitą śmietanę o poranku..
- Heh, mam nadzieje ze lubisz... podać ci go prosto do ust maleńka?
Zachichotała.
-To się nazywa 'śniadanie mistrzów'... eh, zaczynać tak każdy dzień... marzenie..
- Zgadza się... - przytaknął - Ale to twoje czy moje marzenie? Masz ochotę na takie ssanko teraz?
Ramiączko znowu opadło. Tym razem go nie poprawiła..
- Mmm, nie wiem, czy Twoje, ale moje na pewno - miły lodzik do porannej kawusi....
Zmrużył lekko oczy, podziwiając jej ciało ledwo zakryte kołdrą
- Bardzo cię taką lubię, bardzo...
Podszedł do niej powoli, na zewnątrz spokojny, ale wiedziała, że w środku cały wrze. Nie traciła czasu i od razu rozpięła mu spodnie, z lekkim uśmieszkiem konstatując, że kto jak kto, ale on to już dawno nie śpi.
- Chętnie się nim zajmę... - zamruczała, ujmując w dłoń jego sztywnego penisa. - To na pewno mnie całkowicie rozbudzi...
Zaczęła od obsypania go pocałunkami, uwielbiała to... od jąder powoli, powoli, aż do główki... przy której zatrzymała się na dłużej. Po chwili pocałunki zmieniły się w liźnięcia... najpierw delikatne i powolne, bo nie lubiła się spieszyć, gdy było jej przyjemnie..
- Cudownie, maleńka - szepnął, wplątując palce w jej włosy i delikatnie kierując jej ruchami... coraz głębiej i głębiej. - Maleńka, marzenie ty moje... wooow.... masz ochotę tak pojechać do samego konca?
Przerwała na chwilkę i spojrzała na niego, lekko oblizując wargi.
- Mój języczek już nie może się doczekać porannej porcji bitej śmietany...
Nie potrzebował większej zachęty, jego dłoń zanurzyła się w jej włosach jeszcze głębiej, poruszał się w jej ustach coraz szybciej i gwałtowniej, ale pomimo wszechogarniającej rozkoszy wciąż uważał, żeby jej nie skrzywdzić...
Orgazm niemal zwalił go z nóg. Z jego gardła wyrwał się zduszony krzyk, gdy wypełniał jej usta gorącą spermą.
Ciężko dysząc opadł na łóżko obok niej, uśmiechając się półprzytomnie i patrząc na nią zamglonym wzrokiem.
- Słodkości ty moja.. - - zamruczał - Masz jeszcze na coś ochotę?
Uśmiechnęła się drapieżnie.
- Zawsze mam ochotę... na więcej i więcej. Taka już ze mnie nienasycona lisiczka...
- Woow, coraz bardziej mi się podobasz....
Wsunął jej dłoń miedzy uda... delikatnie muskał jej rozgrzaną cipkę... Jęknęła, unosząc biodra.
Jego palce wchodziły w nią coraz głębiej i głębiej... czuł jak robi się coraz bardziej mokra.
- Chcesz dalej? - zapytał, pieszcząc ją bezlitośnie.
- Chcę dalej - jęknęła, zaciskając powieki. - Chcę to poczuć...
Masował ją cała w środku coraz mocniej i szybciej, czuł jak jej soczki zalewają mu dłoń...
Nie mogła znieść swojej bezczynności, wiedziała, że jeśli czymś się nie zajmie, to zwariuje...
Znów wzięła go do ust... dopasowała tempo do jego palców, które doprowadzały ją do szaleństwa... i modliła się, żeby w końcu poczuć go w sobie, poczuć jak w nią wchodzi, jak ją wypełnia... czekanie odbierało jej zdrowe zmysły.
- Zaraz dostaniesz nagrodę, maleństwo - szepnął wyciągając kutasa z jej ust i pakując go w jej rozgrzaną cipkę, głęboko aż do końca... Narzucił zmienne tempo, raz wchodził w nią szybko i gwałtownie, a raz powoli i delikatnie. Jego usta łagodnie pieściły jej sutki przy powolnych ruchach, a przygryzały gdy wbijał się w nią z całych sił... Jęczała głośno.
Wsunął dłoń pod jej pośladki i pieścił je, gdy jego kutas wchodził w nią najgłębiej, jak to możliwe. Powędrował jedną dłonią w kierunku jej pupy i delikatnie ją masował, wbijając się w nią bezlitośnie, jakby chciał przyszpilić ją do materaca.
Chciała krzyczeć, błagać o więcej... zacisnęła dłonie na jego pośladkach, rozłożyła nogi najszerzej jak tylko potrafiła, żeby czuć go jeszcze głębiej, jeszcze mocniej... Serce waliło jej jak szalone, świat przestawał istnieć, była tylko ona pod nim i on w niej...
Wtedy nadszedł orgazm, przetaczając się przez jej ciało jak huragan, niszcząc ją i budując od nowa, zapierając dech w piersiach i wyciskając z jej oczu łzy. Krzycząc wtuliła się w niego z całych sił, jakby się bała że tak ogromna rozkosz może ją unicestwić, a tylko on mógł ją ocalić...
Kilka sekund później on również krzyknął, wbijając się w nią po raz ostatni i wyginając ciało w łuk. Opadł na nią delikatnie, tuląc ją w ramionach i scałowując łzy z jej zarumienionych policzków.
- Dzień dobry, maleńka - szepnął.

przeprowadzka ;)

jednak blog.pl okazał się przereklamowany i niekompatybilny, więc powracam na blogspota ;)

na początek stare notki celem aktualizacji, a potem już się postaram na bieżąco to i owo dopisywać ;)